
Żółta kartka
Informacja wywołała lawinę komentarzy w sieci, mediach społecznościowych. Pełnych troski, ale też - tych było zdecydowanie więcej - radości i satysfakcji, że oto „główny hamulcowy” postępu cywilizacyjnego traci rację bytu. Głosy popłynęły nie tylko ze strony środowisk od lat niechętnych Kościołowi, ale też dyżurnych krytyków w jego łonie, sfrustrowanych tym, że ich modelowa „otwartość” napotyka ciągle zdecydowany opór wśród katolików.
Pomysł, odwaga i postęp
I w aktualnej edycji też nie było gorzej. A kto wie, czy nie lepiej nawet. Wszak trzeba iść z postępem i walczyć o widza, który ma do wyboru nie tylko telewizyjne kanały. Pewnie znów ominęłyby mnie te taneczne zmagania, gdyby nie zachwyty Agaty Młynarskiej. Sprawdziłam więc, skąd i dlaczego te zachwyty. Okazało się, że jak już się gromada chętnych do walki o rozpoznawalność i 100 tys. polskich złotych zebrała, to wykonała - i zamieściła na Instagramie - coś na kształt modlitwy: prośbę do jury o życzliwość i do parkietu, żeby był tancerzom przyjazny.